Kulinaria, Gotowanie, Produkty, Wyposażenie
Musztarda jest dobra na wszystko… Przeciętny zjadacz musztardy pewnie nie wie , że zawdzięczamy tę „przyprawę mokrą „- bo tak się nazywają w języku fachowym musztardy- Pliniuszowi Starszemu, żyjącemu w latach 29-79 nowej ery rzymskiemu botanikowi. Jak wielu starożytnych Rzymian także i on był miłośnikiem ziół i wierzył w ich magiczną moc.
Co zresztą w przypadku gorczycy, podstawowego surowca do produkcji rozmaitych gatunków musztard- znakomicie mu się sprawdziło. Był też Pliniusz Starszy pierwszym „musztardologiem”. A „odkrycia” dokonał przez przypadek. A raczej- wypadek, jaki mu się przytrafił.
Z ziarnami gorczycy niemal się nie rozstawał i nosił je przy sobie, wzorem innych swych współobywateli, w płóciennym woreczku. Twierdził, co się potem znakomicie sprawdziło- że pomaga mu (konkretnie gorczyca biała) w uśmierzaniu bólów reumatycznych, na które cierpiał… Rzymianie znani byli z zamiłowania do wszelakich ziół, które, według wielu z nich, miały magiczną moc. Maleńkie ziarna gorczycy- białej, czarnej i brązowej miały dobroczynny wpływ na organizm.
Pewnego dnia upadł tak nieszczęśliwie że ziarenka gorczycy pod ciężarem ciała rozgniotły się w woreczku. Gorczyca pachniała mu apetycznie, i instynktownie czuł, że powinien je połknąć. Dolał nieco winnego moszczu. Niemal natychmiast poczuł się lepiej. Wkrótce ustąpiły nie tylko reumatyczne bóle w kolanach, ale i spadło mu ciśnienie. I w ten oto sposób stał się wynalazcą musztardy. Z czasem poświęcił gorczycy więcej czasu i odkrył, że drobne ziarenka usuwają wypryski skórne, pomagają w zapaleniu żył i złej przemianie materii. Rozmiłowani potem w musztardzie Rzymianie twierdzili, że „musztarda wyostrza umysł”. Potwierdziły to współczesne badania naukowe: udowodniono ponad wszelką wątpliwość, że musztarda stymuluje aktywność mózgu. A samo spożywanie ziarenek gorczycy wspomaga układ odpornościowy organizmu, zapobiegając tym samym chorobie. Okłady z gorczycy, co odkryto już w starożytności , mają właściwości przeciwbólowe.
No i zaczęło się prawdziwe szaleństwo na punkcie musztardy ( w niektórych językach, m.in. rosyjskim na musztardę mówią po prostu gorczyca). Bodaj żadna z przypraw mokrych nie ma tak zbawiennego działania na organizm jak musztarda właśnie: prócz wymienionych tu już właściwości pobudza trawienie tłuszczów i ma działanie antybakteryjne. Traktowana jest także jako afrodyzjak . Dziś jest powszechnie znaną na świecie przyprawą, stale udoskonalaną. Są np. musztardy smakowe- chrzanowa i miodowa- wzbogacone o te właśnie składniki.
W Polsce najpoważniejszym producentem musztardy jest Firma Roleski ze Zbylitowskiej Góry pod Tarnowem. Produkuje 15 gatunków musztard, znanych na całym świecie, także w tak egzotycznych miejscach jak Australia i w tak niezwykłych jak…pływający w rejsach dookoła świata słynny transatlantyk ”Queen Elisabeth””. Smak musztardy od Roleskiego znają także…żołnierze francuskiej marynarki wojennej. Francuska armia docenia, jak widać, zdrowotne znaczenia musztardy, a jej spożywanie na okrętach na pełnym morzu łagodzi ewentualne skutki choroby morskiej.
Za światowe centrum musztardy, jej stolicę, uważa się miasto Dijon we Francji. Francuskie musztardy, jak na wielbicieli wina przystało produkowane są na bazie moszczu winnego, nie zaś z użyciem octu, jak to się dzieje w pozostałych krajach- producentach tej „ przyprawy mokrej”.
To właśnie w Dijon opracowano już kilkaset lat temu specjalną recepturę, w której gorczycę połączono nie z octem lecz, jak przystało na Francuzów- moszczem winnym. Charakterystyczny smak musztardy z Dijon pozostaje od tamtej pory niezmieniony do dzisiaj.
Musztarda ” dorobiła się” w tym kraju dwóch przysłów. Obok powszechnie znanego: „ c’ est de la moutarde apres le diner” (słynne i u nas „ musztarda po obiedzie”), ale także ” avoir la moutarde au nez”. Dosłownie: „mieć musztardę pod nosem”, co oznacza tyle co nasze ” mieć muchy w nosie”. Pochodzenie tego popularnego we Francji porzekadła jest proste; ostry, piekący smak musztardy zostawał na wąsach biesiadnika, co nie tylko drażniło powonienie, ale i wprawiało w złość…
A nasza musztarda po obiedzie? Przysmak ten przybył na ziemie polskie w czasie wojen napoleońskich. W szlacheckich dworkach nie bardzo wiedziano, jak z nim postępować: traktowano musztardę jako deser i jedzono ją-całymi łyżkami!- po daniu głównym. Czyli po obiedzie. Jeśli wierzyć legendzie, to Napoleon podczas jednego z przyjęć, widząc jak Polacy nie bardzo radzą sobie z musztardą, miał wykrzyknąć, oburzony: „ależ to jest musztarda po obiedzie!” (czyli coś nie w porę) i pouczył naszych, jak i kiedy należy ją jeść…Od tej pory pieczołowicie smarowano nią mięsiwo, odkrywając zarazem, że w ten sposób łatwiej się trawi wszelkie tłustości, z których staropolska kuchnia była przecież znana..
Ale i tam, do Francji docierają musztardy od Roleskiego. Dzieje się tak głównie dzięki wysokim standardom jakości produkcji, do których Firma Roleski niezmiennie przywiązuje wielką wagę . Utrzymywanie najwyższej jakości i stosunkowo niskiej ceny określane jest w Firmie jako ”misja”. To zarazem tajemnica światowego sukcesu, jaki jest od lat udziałem Firmy ze Zbylitowskiej Góry. W finansowym slangu Firma określana bywa jako ” cierpliwa”. Oznacza to, m.in. że inwestuje się tu, dla utrzymania wysokiej pozycji na światowych rynkach- w najnowocześniejsze urządzenia , nowe technologie i receptury. Nawet Francuzi, lider na musztardowym rynku, nie posiadają tak nowoczesnej aparatury jak Firma spod Tarnowa.
Na punkcie musztardy oszaleli Amerykanie, otwierając w 1986 roku …Narodowe Muzeum Musztardy w niewielkim miasteczku w stanie Wisconsin. Skompletowano tam już pięć tysięcy sześćset rozmaitych opakowań, w jakich niemal na całym świecie sprzedawana jest ta doskonała przyprawa. Oczywiście, nie brakuje tam także musztard od Roleskiego. Ale Muzeum to nie tylko ekspozycja efektownych opakowań, tych dawnych i tych współczesnych będąca zarazem przeglądem tego , gdzie musztardy są produkowane. Placówka organizuje także sympozja i wykłady na temat tej cenionej ” przyprawy mokrej”.
Od początku 17 stulecia drugą po Francji musztardową potęgą stała się Anglia. Przeszła też do wielkiej literatury, gdzie ” zaprowadził ” ją sam William Szekspir, zachwycając się jej smakiem i aromatem w dramacie „ Henryk IV”.
Do grona musztardowych potęg przed laty dołączyła także Polska, a to za sprawą Firmy Roleski ze Zbylitowskiej Góry pod Tarnowem. Niemal w każdej musztardzie tej firmy jednym z istotnych dodatków jest kurkuma, naturalny składnik rośliny o nazwie ostryż długi. W stanie dzikim występuje na terenach południowo-wschodniej Azji, a w Chinach, Japonii i Indiach uprawiana jest na wielkich plantacjach. Posiada właściwości przeciwzapalne, bakteriobójcze i grzybobójcze, od dawna wykorzystywane w leczeniu schorzeń układu trawiennego. Niedawno naukowcy z Uniwersytetu Stanu Teksas w Houston potwierdzili skuteczność kurkumy w terapii nowotworowej.
Musztarda jest tania- jeden słoiczek to wydatek ledwie paru złotych. Czy zatem na jej produkcji można się dorobić?
Jeszcze jak! Wystarczy wiedzieć, że co 20 sekund gdzieś na świecie kupowany jest słoiczek tego przysmaku. Największymi łasuchami są Francuzi: statystyczny Francuz zjada rocznie półtora kilograma musztardy. A na całym świecie kupuje się rocznie aż 340 milionów kilogramów musztard!
Marek Roleski, w Polsce zwany „ królem majonezów i musztardy” założył swoją rodzinną firmę w 1972 roku. Od początku istnienia Firma związana była z rolnictwem i przemysłem spożywczym, a w 1985 roku, jako pierwsze prywatne przedsiębiorstwo w Polsce uzyskała koncesje na produkcje majonezu, traktowanego w tamtych latach jako produkt strategiczny. Przełamano w ten sposób państwowy monopol. I tak już szło: w kolejnych latach Firma poszerzała stopniowo asortyment wyrobów o sosy majonezowe, ketchupy, a przede wszystkim musztardy. Przed kilkoma laty Roleski trafił na listę 100 najbogatszych Polaków tygodnika „Wprost”.
Właściciel helikoptera, dwóch samolotów ( po wypadku, w którym omal nie stracił życia samolot uległ kompletnemu zmieszczeniu, ale zaraz kupił kolejny i nie zaprzestał latania!) wyścigowego ferrari i zabytkowego forda z lat dwudziestych minionego stulecia , rancza w stylu western z kilkudziesięcioma najlepszymi końmi w Europie – stara się nie kłóć w oczy tym swoim bogactwem. Konie to przede wszystkim wielka pasja jednej z córek Roleskiego- Katarzyny. Pasja samego założyciela i właściciela Firmy to stare, piękne samochody i latanie. Także balonami.
Tu, w dawnej Galicji, gdzie istnieje kult biedy i równanie do biedy- takie pasje to szczególne wyzwanie . Widać a raczej słychać to nawet w warstwie językowej: o kimś kto jeździ mercedesem mawia się że ” rozbija się mercedesem”, co właściciela stawia w niekorzystnym świetle. Średniej klasy samochód, mieszkanie w bloku? Jak najbardziej! Ale nie daj boże willa z basenem i luksusowy samochód- rolls-roycem phantom. W Polsce z wyraźną niechęcią patrzy się na ludzi majętnych. Na Zachodzie się ich podziwia.
Taką galicyjską mentalność miał zapewne na myśli znany krakowski poeta Leszek Aleksander Moczulski, w swoim słynnym motto: „szarzeć, śmielej szarzeć!”. No to szarzeje się, równa do biedy, a jeśli ktoś nie chce i wychyla się ponad przeciętność, znajdą się setki takich, którzy dorobią mu gombrowiczowską gębę. Ot tak, zwyczajnie. Z prostej zawiści. Mnie się średnio powiodło, a on ma znacznie więcej niż wszyscy? No to zrównać go z wszystkimi. Niech by było każdemu po równo!
No i jeszcze te dwa balony Roleskiego na ogrzane powietrze, w tym wierna replika tego, jaki niegdyś zbudowali legendarni Bracia Mongolfier. Kiedy przed kilkoma laty wwiózł go do… jednej z komór kopalni soli w Wieliczce i balon pod ziemią wzniósł się w górę- niezwykły ten wyczyn nie uszedł uwadze i wpisany został do Księgi Rekordów Guinnessa. Po co królowi majonezów i musztard balon?
- Żeby czasami oderwać się od przyziemnych spraw- śmieje się. A warto… Po prostu.
Jak więc daje sobie radę Roleski ze swoim bogactwem?
- Staram się nie zwracać uwagi na to, jak mnie widzą inni. W końcu na to, co mamy, ja i moja rodzina, pracowaliśmy wytrwale i ciężko. Do pokonania było wiele przeszkód. A na mój, nasz sukces złożyła się nie tylko tytaniczna praca, ale i dobry pomysł na firmę. - Przede wszystkim sukces daje intuicja poparta nieprawdopodobnym wysiłkiem, wręcz trudnym do opisania. Moje dzieło udało mi się stworzyć na bazie pracy organicznej, bez jakichś przejęć, wykupów kredytów, akcji. Jest to firma rodzinna, a w jej tworzeniu pomagał mi wręcz bolszewicki upór w dążeniu do celu. Innych recept nie ma-podkreśla.
Od lat Firma prowadzi działalność charytatywną, bo dzielenie się z innymi, tymi najbardziej potrzebującymi Roleski uważa za priorytet. Ale on sam mówi o tym niechętnie, nie chce też by o tym pisano. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy Owsiaka, lokalny Caritas , rozmaite instytucje powołane po to, by wspierać ubogich- to tylko niektóre „cele dobroczynne” Firmy.
- Ja niechętnie o tym mówię, bo nie robię tego na pokaz. Dobroczynność powinna odbywać się w ciszy. W przeciwnym razie jest to fałsz- ucina krótko. I trudno od niego samego wydobyć jakieś szczegóły z tej dziedziny.
Kiedy w Ranczo Roleski w Starych Żukowicach odbywała się ceremonia podpisania pierwszej w Polsce Konstytucji Firmy Rodzinnej, przyjechał także proboszcz bazyliki katedralnej z Kamieńca Podolskiego, ksiądz Roman Twaróg. Nie mógł się nachwalić Roleskiego do dziennikarzy, opowiadając o wsparciu, jakie jego parafianie otrzymują od Firmy ze Zbylitowskiej Góry. Roleski wolał to przemilczeć. Taką ma zasadę, choć gdyby wszyscy, w tym przede wszystkim mieszkańcy Zbylitowskiej Góry, gdzie firma działa- wiedzieli o tym, pewnie inaczej by na jego bogactwo patrzono. Może z mniejszą dozą niezdrowej zazdrości.
Roleski ma nadzieję, że jego trud włożony w prowadzenie przez wiele lat firmy, nie zostanie zaprzepaszczony, a marka jaką stworzył przetrwa kilka pokoleń.
- Ta uroczystość- podpisanie Konstytucji Firmy Rodzinnej jest dla mnie niezmiernie znacząca, najważniejsza jeżeli chodzi o sprawy biznesowe. Tą uroczystością zamykam jeden rozdział dziejach Firmy, przez podpisanie pierwszej w Polsce a jednej z nielicznych w Europie Konstytucji Firmy Rodzinnej. Podpisanie tego dokumentu, w pewnym względzie oznacza, iż oddaję bezpośrednie zarządzanie swoim spadkobiercom - rodzinie nuklearnej, czyli takiej, która pochodzi z więzów krwi, po to tylko, aby dzieło, które tworzyłem od 1972 roku w postaci firmy i jej otoczenia, marki przetrwało i pozostało na długie lata w rodzinie – przyznaje.
Dokument opracowany został przez naukowców ze Szkoły Głównej Handlowej: prorektora prof. dr hab. Marka Bryxa, dziekan wydziału gospodarki światowej prof. dr hab. Jolantę Mazur i najbardziej zaangażowanego w opracowanie dokumentu, dr Jacka Lipca.
- Firma Roleski jako pierwsza w kraju dołącza do niewielkiej, elitarnej grupy światowych biznesów wprowadzając dokument, który normalizuje oddziaływanie rodziny na biznes- powiedział m.in. rektor Marek Bryx
Założyciel i właściciel Firmy, dominującej na polskim rynku tzw.” przypraw mokrych” wspominał pierwsze kroki stawiane w biznesie.
- Kiedy zaczynałem swoją działalność gospodarczą, najpierw zastanowiłem się czy podołam, potem zdefiniowałem pojęcie mądrości. :próżność skorelowana z talentem, to właśnie uważam za mądrość. Z biegiem lat okazało się, że miałem rację, gdyż to mnie popychało do działań. Mimo, że brzmi to dość patetycznie, jednak w moim mniemaniu udało mi się coś przekazać światu doczesnemu, otoczeniu biznesu. Chciałem ich czegoś nauczyć a najlepszą metodą jest nauczanie poprzez dzieło, które człowiek po sobie zostawia. Wiem, że w tym wieku nie jestem już takim wulkanem jak byłem dawniej. Staję się człowiekiem ciepłym. No, może letnim... Doszedłem do wniosku, że w wieku sześćdziesięciu lat jest już najwyższa pora, aby przekazać firmę rodzinie, przekazać po to, żeby nie został zniweczony trud całego życia, dlatego należy to zrobić mądrze, właśnie przez wspólne z rodziną podpisanie Konstytucji. Jestem głową rodziny, mam swoje udziały, jestem współwłaścicielem firmy, ale nie człowiekiem, który bezpośrednio tą firmą zarządza – wyjaśnia.
Przymiarki do stworzenia pierwszej w naszym kraju Konstytucji Firmy Rodzinnej rozpoczęto sześć lat temu, jednak Roleski już wcześniej zastanawiał się w jaki sposób i na jakich zasadach przekazać firmę.
- Pierwszy raz pomyślałem o tym, co zrobić, aby firma mogła przetrwać, jakieś piętnaście lat temu. Przyszło mi wtedy do głowy przekazanie jej w testamencie. Sama Konstytucja zrodziła się sześć lat temu, kiedy współorganizowałem konferencję firm rodzinnych i tam udało nam się stworzyć zręby, zdefiniować potrzebę tego typu działania.
Firma Rodzinna Roleski prowadzi rozległą działalność charytatywną, za którą w tym roku właściciel i założyciel Marek Roleski oraz dyrektor generalny Tomasz Petelicki otrzymali Ordery Świętego Stanisława – historyczne polskie odznaczenie ustanowione w 1765 roku przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego- jako źródło inspiracji charytatywnej dla wrażliwych na cierpienie ludzi Europy i świata.
Pliniusz Starszy byłby zapewne dumny, że jego wynalazek – zwykła, zdawałoby się, musztarda, zrobił jednak taką karierę…